Popularne posty

poniedziałek, 19 września 2011

Opieka nad dzieckiem osieroconym i opuszczonym

Autorem artykułu jest Maria Romanowska



Powszechnie przyjmuje się, że naturalna rodzina jest najlepszym środowiskiem opiekuńczo-wychowawczym dla każdego dziecka, ale tylko wtedy, gdy spełnia we właściwy sposób swoją funkcję. Jeżeli mamy natomiast do czynienia z rodziną dysfunkcyjną (taką,...

Problem sieroctwa społecznego

Powszechnie przyjmuje się, że naturalna rodzina jest najlepszym środowiskiem opiekuńczo-wychowawczym dla każdego dziecka, ale tylko wtedy, gdy spełnia we właściwy sposób swoją funkcję. Jeżeli mamy natomiast do czynienia z rodziną dysfunkcyjną (taką, która nie spełnia wszystkich podstawowych funkcji opiekuńczych wobec dzieci) lub z rodziną patologiczną (niespełniającą żadnej funkcji), to konieczna jest natychmiastowa interwencja, aby jak najszybciej chronić dzieci przed negatywnymi wpływami takich rodzin. Jedynym wówczas wyjściem staje się umieszczenie dziecka w środowisku zastępczym i tu pojawia się problem sieroctwa społecznego.
Sieroctwo społeczne to nie tylko problem pedagogiczny, ale także społeczny, ekonomiczny, psychologiczny i socjologiczny. Rozmiary tego zjawiska nie maleją, ale wręcz rosną z każdym rokiem. Stąd istnieje konieczność ciągłego poszukiwania nowych i ulepszania istniejących form opieki nad dzieckiem i młodzieżą osieroconą.
Ponieważ problem dzieci osieroconych i opuszczonych istnieje od wieków, a na pewno nie jest ryzykiem stwierdzenie, że od początku życia człowieka na ziemi, od dawna zastanawiano się więc, kto i w jaki sposób ma się takimi dziećmi zajmować. Na bazie wieloletniego doświadczenia dopracowano się dwóch zasadniczych modeli: zakładowego i rodzinnego.

Formy opieki nad dzieckiem osieroconym i opuszczonym

Typową formą zakładową opieki nad dziećmi osieroconymi i opuszczonymi są domy dziecka, instytucje na całym świecie najpopularniejsze, a jednocześnie najbardziej krytykowane. Domy dziecka, chociaż istnieją od dawna były szczególnie ważne i potrzebne w latach powojennych. Domy dziecka maja na pewno wiele wad: znaczna liczba wychowanków przy nielicznym i zmieniającym się personelu, anonimowość dziecka, brak normalnych kontaktów społecznych z otoczeniem, podporządkowanie codziennego życia regulaminom i porządkom. Takie warunki nie potrafią zapewnić dziecku warunków rodzinnych. Dom dziecka jest szczególnie bezradny w zaspokajaniu potrzeb emocjonalnych dzieci. W wyniku tego rodzi się poczucie osamotnienia uczuciowego dziecka, prowadzące najczęściej do zaburzeń w rozwoju fizycznym i psychicznym.
Jak wynika z badań, wychowankowie tradycyjnych placówek rzadziej podejmują dalszą naukę, wracając często do swoich poprzednich, patologicznych środowisk, stając się klientami opieki społecznej.
Pomimo istnienia wielu wzorowych domów dziecka, najlepszym rozwiązaniem pozostają formy rodzinnej opieki zastępczej. W ramach systemu całkowitej opieki rodzinnej nad dzieckiem funkcjonują obecnie:
rodziny adopcyjne
rodziny zastępcze,
rodzinne domy dziecka,
wioski dziecięce,
rodziny opiekuńcze.
Rodzinna opieka zastępcza jest formą pomocy świadczoną zarówno dzieciom, jak i ich rodzicom naturalnym, którzy z różnych powodów pozbawieni są możliwości wykonywania władzy rodzicielskiej. W Polsce opiera się ona na zasadach zawartych w Konstytucji RP oraz Ustawie o Pomocy Społecznej oraz w wielu rozporządzeniach wykonawczych.

Adopcja

Instytucja adopcji polega na stworzeniu więzów rodzinnych maksymalnie zbliżonych do więzi w rodzinie naturalnej. Dziecko w rodzinie adopcyjnej jest traktowane jak urodzone w danej rodzinie. Prawo bardzo ogranicza rozwiązanie przysposobienia i tym rodzina adopcyjna różni się od zastępczej, która może zrezygnować z opieki nad dzieckiem. W odróżnieniu od rodziny zastępczej, rodzice w rodzinie adopcyjnej nie otrzymują pieniędzy od państwa na wychowywanie i opiekę nad dziećmi. Są traktowani jak każda normalna rodzina.
Bez wątpienia, w porównaniu z innymi formami opieki nad dzieckiem opuszczonym i osieroconym, rodzina adopcyjna stanowi formę najdoskonalszą. Istnieje jednak duża grupa dzieci, które takiej opieki nie znajdują i wówczas jedyna dla nich szansą życia w rodzinie są różne formy rodzinnej opieki zastępczej.

Rodzinne domy dziecka

Jest to instytucjonalna forma rodzinnej opieki nad dzieckiem, która w swoich założeniach ma być jak najbardziej zbliżona do rodziny wielodzietnej. Główna ideą takiej formy jest stworzenie relacji rodzinnych między rodzicami-pracownikami a dziećmi.
Rodzinne domy dziecka są w Polsce dosyć młodą formą opieki. Pierwsze z nich powstały w 1958 roku, a prekursorem był już w 1907 roku Kazimierz Jeżewski, który zainicjował tworzenie tzw. „Gniazd sierocych”, plasujących się między rodziną zastępczą a rodzinnym domem dziecka. Kilka lat później wystąpił on z ideą organizowania „wiosek kościuszkowskich ale ze względu na brak funduszy propozycja ta nie doczekała się realizacji. W okresie międzywojennym utworzono tylko jedną taką wioskę.

Rodzina zastępcza

Jest ona jedną z form rodzinnej opieki nad dzieckiem i stanowi szansę na prawdziwy dom dla dziecka osieroconego lub opuszczonego przez rodziców, którzy nie chcą, nie mogą lub nie są w stanie wykonywać swoich obowiązków wobec własnych dzieci.
W rodzinach zastępczych, które stanowią alternatywę dla domów dziecka, dzieci otrzymują szansę na normalny rozwój psychiczny, społeczny i intelektualny. Rodzina zastępcza tworzona jest przez małżonków lub przez osobę samotną, którzy jako opiekunowie przejmują opiekę nad dzieckiem, na podstawie orzeczenia sądu rodzinnego o ograniczeniu, pozbawieniu lub zawieszeniu praw rodzicielskich wobec rodziców biologicznych. Członkowie rodziny zastępczej mogą być spokrewnieni z dzieckiem, ale nie muszą.
Dziecko w rodzinie zastępczej tylko przebywa, pozostając najczęściej członkiem rodziny biologicznej. Pobyt ten może trwać przez różny okres: albo do czasu umożliwiającego powrót do rodziny lub do pełnoletności.
Istnieje jeszcze rodzina zastępcza na zasadach pogotowia ratunkowego, tworzona przez osobę ze specjalistycznym przeszkoleniem, która może opiekować się trojgiem dzieci. Na podstawie umowy ze starostą. W takiej rodzinie dzieci mogą przebywać maksymalnie przez rok, a opiekunowie otrzymują za opiekę nad dziećmi wynagrodzenie.
W Polsce instytucja rodziny zastępczej ma swoje korzenie już w czasach średniowiecza, kiedy to zakon Salezjanów wyszukiwał dzieciom porzuconym lub osieroconym rodziny, które chciały się nimi zaopiekować, oferując nawet w zamian pomoc materialną.
O rodzinach zastępczych zaczęło być głośno, kiedy to pod koniec XVI wieku francuski duchowny Wincenty Paulo, zaniepokojony wielką śmiertelnością niemowląt w ochronkach dla ubogich, zaczął umieszczać je u kobiet na wsi, gdzie umieralność znacznie spadła. W XVII wieku przybył do Warszawy francuski misjonarz Gabriel Piotr Baudouin i założył w naszej stolicy szpitalik dla niemowląt, gdzie zatrudniał karmiące matki, a dzieci do 7. roku życia wysyłała na wieś, skąd wracały, aby rozpocząć naukę.
Dom wychowawczy ks. Baudouina cieszył się poparciem królów, księży i pojedynczych filantropów. Niestety, po śmierci założyciela znacznie podupadł.
Pierwszym polskim aktem prawnym, w którym odniesiono się do opieki nad dzieckiem była Konstytucja z 17 marca 1921 roku. Działalność prowadzona przez rodziny zastępcze podlegała natomiast kompetencjom samorządu terytorialnego.
Pierwszy polski model rodziny zastępczej został stworzony w 1925 roku w Łodzi, kiedy w Wydziale magistratu zdecydowano się oddać osamotnione dzieci pod opiekę obcym rodzicom, którzy musieli spełniać określone warunki: być zdrowymi na ciele i umyśle, posiadać odpowiednie mieszkanie oraz z zamiłowaniem otaczać dziecko należną opieką. Dzieciom zapewniano też bezpłatną opiekę medyczną. Lekarstwa i leczenie w szpitalach. Opiekunowie natomiast otrzymywali stałe opłaty i świadczenia.
Od 1931 roku podobną działalność z inicjatywy Wandy Szuman podjął Warszawski Komitet Umieszczania Dzieci w Rodzinach. W 1933 roku wznowił działalność Dom Wychowawczy im. ks. Baudouina, a w 1934 władze oficjalnie usankcjonowały te formę opieki.
Model opieki stworzony przez władze samorządowe Łodzi przyczynił się do rozwoju tej formy opieki w kształcie, w jakim funkcjonuje do dnia dzisiejszego. Co prawda w latach 1950-1970 rodzina zastępcza nie odgrywała w polskim systemie opieki nad dzieckiem zbyt wielkiej roli, ale obecnie staje się coraz bardziej popularna. Duże znaczenie ma tutaj fakt, że rodzina znacznie lepiej zaspokaja potrzeby indywidualne dziecka i oddziałuje na nie w taki sposób, że dziecko zaczyna wykazywać coraz więcej inicjatywy i pomysłowości, stając się coraz bardziej samodzielne, a jednocześnie łatwiej przyswaja prawidłowe normy postępowania.
Działalność opiekuńczo-wychowawcza realizowana w rodzinach zastępczych należy obecnie do kompetencji powiatu. Do zadań starosty należy udzielanie obligatoryjnej pomocy pieniężnej na częściowe pokrycie kosztów utrzymania każdego dziecka znajdującego się na jego terenie w rodzinie zastępczej. Obowiązkiem starosty jest także pokrywanie kosztów wynikających z różnych zdarzeń losowych.

Rodziny opiekuńcze i rodziny zaprzyjaźnione

Przez pojęcie rodziny opiekuńczej rozumiemy taką rodzinę zastępczą, w której dziecko przebywa do trzeciego roku życia. Przez rodzinę zaprzyjaźnioną natomiast rozumiemy rodzinę, która nie zapewnia dziecku całkowitej opieki, ale współpracuje z placówką opiekuńczo-wychowawczą i utrzymuje stały kontakt z wybranym dzieckiem. Zabiera je do siebie na niedziele czy święta oraz wakacje czy ferie. Taki kontakt może być bardzo korzystny dla dziecka, ale może także okazać się źródłem stresów i niespełnionych nadziei.

Wioski Dziecięce SOS

Twórcą Wiosek Dziecięcych SOS był Austriak Hermann Gmeiner, który w 1949 roku wraz ze swoimi przyjaciółmi wybudował pierwszą taką wioskę w austriackiej miejscowości Imst, nadając jej nazwę „Dom Pokoju”. Nikt wówczas nie przypuszczał, że w ciągu kilkudziesięciu lat idea ta ogarnie cały świat i wszystkie kontynenty, bowiem głównym celem Gmeinera było stworzenie godnych warunków życia dla sierot wojennych i opuszczonych dzieci. Bardzo szybki Imst stał się wzorem dla innych krajów jako praktyczny i dający się łatwo naśladować koncept opieki nad dzieckiem.
W 1960 roku projekt rozwijał się bardzo sprawnie i szybko. Sieć Wiosek SOS składała się z 10 placówek i stu rodzin, a organizację wspierało ponad milion darczyńców. Stowarzyszenia Wiosek Dziecięcych SOS powstały w wielu europejskich krajach: Francji, Niemczech, Finlandii, Belgii, Luksemburgu. W tym samym roku założono w Strasburgu biuro generalne SOS-Kinderdorf International z Hermannem Gmeinerem jako pierwszym prezesem. W następnym dziesięcioleciu działalność organizacji przekroczyła granice Europy, wraz z otwarciem w 1963 roku pierwszej Wioski Dziecięcej SOS w Korei. Za nią powstawały inne: w Argfentynie, Ekwadorze, Urugwaju. Pod koniec lat 60. zbudowano największą wioskę Dziecięcą w Wietnamie. Na 68 Wiosek Dziecięcych powstałych do 1969 roku, 39 znajdowało się w Europie, 15 w Ameryce Południowej i 14 w Azji.
W 1984 roku została otwarta pierwsza w Polsce Wioska Dziecięca SOS w Biłgoraju. Na początku lat 90. zaczęły powstawać wioski w Europie Wschodniej: w Rosji, Polsce, Bułgarii i Rumunii. W 1995 roku Stowarzyszenie SOS-Kinderdorf International uzyskało miano organizacji ze statusem doradcy przy Ekonomiczno-Socjalnej Radzie Narodów Zjednoczonych. Z chwilą otwarcia w 1996 roku pierwszej Wioski Dziecięcej w Adelajdzie, w Australii wioski takie rozsiane były już po całym świecie.
W 1999 roku idea Wiosek Dziecięcych SOS miała dokładnie 50 lat, od chwili założenia pierwszej takiej placówki w Imst. W tym roku istniało już 400 Wiosek Dziecięcych, 375 Domów Młodzieży oraz około 750 ośrodków socjalnych.

Literatura:

Radwan-Pragłowski, K. Frysztacki, Społeczne dzieje pomocy człowiekowi: od filantropii greckiej do pracy socjalnej, Warszawa 1996.
U. Kusio, Rodzina zastępcza jako środowisko wychowawcze, Lublin 1998.
E. Radziszewska, Zastępczy nie znaczy gorszy, „Niebieska Linia", Nr 4/2002.
Wprowadzenie do metodyki opieki i wychowania w domu dziecka, (pr. zbior. pod red. Z. Dąrowskiego), Warszawa 1985.
Z. Węierski, Opieka nad dzieckiem osieroconym. Teoria i praktyka, Warszawa 2006.








---

Kuchnia wegetariańska


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ubieramy niemowlaka.

Autorem artykułu jest Marcin Sitek



Jak ubierać noworodka?
Najlepiej w miękką bawełnianą koszulkę, śpioszki i kaftanik albo w body oraz pajacyk. Kompletując wyprawkę, nie kupuj wielu ubranek na 56 cm, gdyż malec szybko z nich wyrośnie. Zaopatrz się najwyżej w dwa takie komplety.
Wielu rodziców narzeka, że nie daje sobie rady z ubieraniem swoich pociech. Kiedy są zupełnie małe, usztywniają nóżki i kurczą rączki. Trudno włożyć taka małą rączkę w rękawek, a nóżka nie chce się zgiąć i zanurkować do nogawki. Koszulka się ściąga, a zakładanie czapeczki śni nam się po nocach. To jeszcze nic, bo kiedy maluchy podrosną i mogą się już przemieszczać, żadna siła nie zatrzyma ich na przewijaku, a ubieranie zaczyna wyglądać jak gonienie króliczka. Tym bardziej, że często robimy to strasznie szybko, żeby “zdążyć na czas”, albo bo maluch krzyczy. To z reguły potęguje jego protest, a nam utrudnia zadanie. Ubrania dla dzieci są przeróżne a mimo to ubieranie jest pełne zasadzek. Zazwyczaj po założeniu jednego rękawka, nie wiemy, jak przełożyć ubranko pod dzieckiem, aby założyć je na drugą rączkę. Niewiele myśląc większość z nas podkłada rękę pod plecki dziecka, podnosząc je do góry i szybko przeciska bluzeczkę pod maluchem. Nawet jeżeli zrobimy to szybko, takie bezustanne podnoszenie dziecka w górę i w dół jest nieprzyjemne, a na dodatek trudne.
Ubranka dla dzieci wybieraj z cieniutkiej bawełny, bez żadnych wiązań. Tasiemki mogą uwierać, a noworodek to prawdziwa księżniczka na ziarnku grochu. Jego skóra jest niezwykle wrażliwa na najmniejsze nawet nierówności. Pamiętaj, że nowe ubranka dla dzieci mogą być podczas produkcji nasączone zmiękczającymi środkami chemicznymi. Dlatego zanim w cokolwiek ubierzesz malca, musisz to wyprać, wypłukać a następnie wyprasować.
Ważne: Ubranka na pierwsze tygodnie życia malca kup jeszcze przed porodem. Potem nie będzie na to czasu! Wybierając maleńkie kaftaniki i body, pamiętaj, że skóra niemowlęcia jest cienka i pozbawiona warstwy rogowej, dlatego łatwo ulega podrażnieniom. Spowodować je mogą ubranka, a także twarde zatrzaski lub nieodpowiedni proszek do prania.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Ubrania dla dzieci - ojcowskie przemyślenia

Ubrania dla dzieci - ojcowskie przemyślenia

Autorem artykułu jest Anton Runner



Garść refleksji podczas spaceru z synkiem, czyli zastosowanie ozdobnych tasiemek powiewających przy nogawkach spodni. Wbrew pozorom nie jest łatwo ubrać pociechę odpowiednio do warunków atmosferycznych. Jak to zrobić, żeby nam dziecię nie zamarzło i jednocześnie się nie ugotowało?

Nareszcie wiosna, dająca niesamowite możliwości. Możemy już pochować ciężką zimową odzież do przepastnych szaf i nareszcie rozkoszować się ciepłem i zielenią. Czas na indiańskie wyprawy do puszczy, czy choćby, w ostateczności na miejski skwer. Bierzemy naszą pociechę i rozradowani wybiegamy z domu…
W progu zatrzymuje nas małżonka i uświadamia nam naszą wątłość intelektualną:

-„chcesz wyjść na dwór nie ubrawszy Pawełka, Joli, (właściwe imię proszę wpisać…).
-„przecież jest ubrany” – odpowiadasz zdziwiony, przecierając oczy i wpatrując się w czterolatka gotowego do wymarszu
-„jest całkiem ciepło” – stwierdzasz inteligentnie
-„ale wiatr jest chłodny” – ripostuje małżonka.
Dyskusja się rozwija, z tym, że raczej nie będę umieszczał jej zapisu - nie nadaje się dla czterolatków.

Wbrew pozorom nie jest łatwo ubrać pociechę odpowiednio do warunków atmosferycznych. Jak to zrobić, żeby nam dziecię nie zamarzło i jednocześnie się nie ugotowało? Musimy o tym pamiętać zwłaszcza w okresach przejściowych, wiosna, jesień. Gdy latem jest 30 stopni, albo zimą -15 dylematów nie ma. Jeżeli natomiast „jest ciepło, ale wiatr jest chłodny” ubierzmy pociechę stosownie do tego, co planujemy robić. Inaczej zapewnimy komfort termiczny dziecku podczas turnieju szachowego rozgrywanego w parku, a inaczej należy się ubrać na downhill trójkołowym rowerkiem. Z własnego doświadczenia powiem, że najlepszym rozwiązaniem jest wygodny plecaczek na plecach tatusia mieszczący obok prowiantu cieplejszą bluzę, czy kurteczkę. Ubieranie „na cebulkę”, czyli warstwami, które można dowolnie komponować jest chyba najlepszym rozwiązaniem wymyślonym już jakiś czas temu.

Współcześnie produkowane ubrania dla dzieci szanujących się marek wykonane są z materiałów najwyższej jakości i starannie wykończone. Muszą sprostać wysokim wymaganiom stawianym przez dzieci i …pralki (muszą być prane częściej niż odzież dorosłego). Po wielu takich cyklach – zabawa/pranie – muszą zachować swój pierwotny wygląd i właściwości. Materiały pomagające zachować komfort termiczny są szczególnie polecane. Pozwalają odprowadzać nadmiar ciepła na zewnątrz, przy jednoczesnej ochronie przed wiatrem i deszczem (dotyczy oczywiście odzieży zewnętrznej, naturalnej bawełny jako bielizny chyba jeszcze długo nic nie zastąpi). Duży nacisk podczas projektowania kładzie się na ergonomię - ubranka dla dzieci muszą być wygodne i zapewniające swobodę ruchów tak ważną dla młodego, ciekawego świata człowieka. Odzież musi być również bezpieczna. Sam osobiście sprawdzam, wybierając się z młodzieńcem na rower, czy przy nogawkach spodni nie powiewają radośnie jakieś sznurki ozdobne, czekające tylko żeby wkręcić się w przekładnie korbową roweru, czy wokół szyi nie ma zawiązanych innych „tasiemek”, które mogą doprowadzić do poważnego wypadku podczas „wspinaczki na jabłonkę”. I tak nie jesteśmy w stanie do końca przewidzieć, co zrobi nasza pociech, eliminujmy przynajmniej te zagrożenia, które dostrzegamy…

Zgodnie z zasadą „małe dziecko – mały kłopot…” o modzie maluchów decydują rodzice (u mnie żona…) estetyczne i modne ubranko cieszy oko rodzica i osób z otoczenia, ale dla dziecięcia większego znaczenia nie ma (dla niego liczy się wygoda, choć może jeszcze niezdefiniowana…). Gdy dziecię dorośnie i pójdzie do szkoły, zacznie czerpać informacje na temat mody z przeróżnych kanałów. Zaczną się podobać ubrania noszone przez bohaterów filmów, reklama, przekazy koleżanek… i nagle okaże się, że kupienie zwykłej sukienki dla córuni urasta do rangi skomplikowanego problemu. Ta jest niemodna, tamta nie trendy i w ogóle do…Rodzicu zachowaj zdrowy rozsądek, im więcej energii włożyłeś w wychowanie, tym większy teraz i w przyszłości odbierzesz procent. Może na początku tłumaczenie, że ubranie nie jest najważniejsze i że „nie szata zdobi człowieka” nie trafi do Twojej pociechy, ale jakąś platformę porozumienia musicie osiągnąć. Nie uważam, że dziecku musi się podobać dokładnie to samo, co Tobie. To jest inny człowiek, nie Twoja kopia, pozwól, tam, gdzie to możliwe na indywidualne wybory. Nie ma w tym nic złego, że tą sukienkę się lubi, a te rajstopki to już nie. Dziecko powinno lubić ubranie, które ma na sobie i mieć możliwość wyboru – będzie miło komfort psychiczny i lepsze samopoczucie.
„Złoty środek” polecam wszystkim wybierającym się z dziećmi po zakupy….:)

---

Ubrania dla dzieci - Moja mama i ja...


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Jak nauczyć dziecko dyscypliny ?

Jak nauczyć dziecko dyscypliny ?

Autorem artykułu jest Piotr,



Dyscyplina jest ważna, obojętnie czy wychowywujesz dzieci w domu, czy jesteś nauczycielką lub nianią. Nie wszyscy ludzie są zdyscyplinowani nawet większość dorosłych nie jest, więc co tu mówić o dzieciach.

Dyscyplina musi być rozwijana podczas wczesnych lat dziecka ponieważ to bardzo pomoże mu w radzeniu sobie ze szkołą, nauką, zabawą lub innymi zajęciami pozaszkolnymi. W przyszłości jednak będzie owocowało całe życie.

Rodzice odrgywają kluczową rolę w przygotowaniu ich dzieci do interakcji społecznych z rówieśnikami i innymi ludźmi. Więkoszść rodziców może pomyśleć, że dyscyplina jest formą kary. Prawdopodobnie takie skojażenia powstają poprzez przypominanie sobie własnego dzieciństwa. Dyscyplina nie jest również uczeniem ich wykonywania naszych rozkazów. W dyscyplinie chodzi bardziej o nauczenie dziecka, że dobre wybory prowadzą do dobrych sytuacji a złe do złych. W dyscyplinie chodzi o to, żeby dziecko nauczyło się dobrego wykorzystywania swojego czasu i tego, że są rzeczy ważniejsze i mniej ważne.

Jeśli chcesz aby dziecko wykonywało jakąś czynność, która chcesz przypisać do jego obowiązków wytłumacz mu to. Porozmawiaj z nim. Pokaż, że to może być fajne. Powiedz czego może się przez to nauczyć. Powiedz do czego mogą prowadzić zaniedbania a jak świetnie będzie gdy będzie wykonywał swoje obowiązki poprawnie.

Dobrze jest chwalić bo za starania jakie wkłada w wykonywanie tej czynności. Jeśli jednak buntuje się i niechce jej wykonywać trzeba mu pokazać, że takie działanie ma zawsze konsekwencje.

Ucząc dzieci dyscypliny trzeba być konsekwetnym. Jeśli będziesz dawać dziecku to czego chce dlatego, że zacznie płakać ono będzie to powtarzać bo zrozumie, że to jest skuteczne. Tylko, że w późniejszym życiu takie działanie nie skutkuje. Wiem, że często nie łatwo patrzeć jak nasze kochane dziecko płacze jednak pamiętaj, że ustępując mu możesz robić mu straszną krzywdę, która sprawi, że nie będzie potrafił prawidłowo radzić sobie w dorosłym życiu.

Jeśli dzieci mają napady złości, spokojnie. Powodem, dla którego dzieci mogą mieć takie stany jest często chęć zwrócenia na siebie uwagi. Jeśli będziesz krzyczeć na nie i ciągle upominać jest bardzo prawdopodobne, że będą powtarzały to w przyszłości.

Nauczenie dyscypliny jest jednym z najtrudniejszych zadań. Jest to trudniejsze niż nauczenie algebry. Pamiętaj jednak, że wpojenie im zdrowej dyscypliny za młodu będzie owocowało w ich całym przyszłym życiu.

---

więcej na wychowywanie dziecka


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Gdy nasza pociecha używa brzydkich słów

Autorem artykułu jest Tomasz Galicki



Marzeniem każdego rodzica jest, aby jego dziecko było wzorowe pod każdym względem. Wiąże się to z dobrymi wynikami w szkole, kulturą przy stole i w stosunku do starszych, aż wreszcie z kulturą osobistą, zwłaszcza w miejsca publicznych.

A właśnie z tą bywa różnie, zwłaszcza, jeśli dziecko zaczyna używać zwrotów i słów, o których nawet Ci się nie śniło. Co jeszcze gorsze, zwraca się w ten sposób, nawet nie wiadomo do kogo w miejscach szczególnie uczęszczanych – na placu zabaw, podczas wizyty w przychodni, czy, gdy stoicie w kolejce do kasy. Dlaczego to robi? Czy to wina rodziców, czy środowiska, w którym się obraca? A może jedno i drugie? I wreszcie, co zrobić, żeby nasze dziecko znów odznaczało się nienagannym zachowaniem?

Najpierw powinniśmy poszukać przyczyn takiego zachowania. Dziecko najpewniej brzydkie słowa usłyszało – nie mogło ich sobie wymyślić. Teraz pojawia się pytanie „gdzie”? W przedszkolu, na placu zabaw, w telewizji, a może...w domu? Jeśli rodzicom zdarza się „rzucić mięsem”, to prawdopodobnie wszystko jest jasne i pojawia się rozwiązanie. Kategoryczny zakaz używania słów brzydkich, a zastąpienie ich takimi, które nie sprawiają, że włos jeży się na głowie. Jeśli natomiast w domu nikt nie używa wulgaryzmów, wątpliwe jest również to, że usłyszało je w telewizji, to trzeba z nim „poważnie porozmawiać” - najpewniej usłyszał „te słowa” na podwórku.

Dlaczego nasza pociecha powtarza słowa, których znaczenia nie zna? Małe dziecko, podobnie jak dorosły chce zdobyć uznanie w grupie, do której przynależy. Jeśli wśród podwórkowych kolegów ktoś od czasu do czasu powie „o cholera”, to „nowemu” w podwórkowym gangu również wypada – to jak bilet wstępu. Dziecko nie zdaje sobie również sprawy z tego, że to, co mówi jest złe. Właśnie z tego powodu rodzice słyszą brzydkie słowa również w domu, czy w miejscach publicznych.

Jak sobie radzić w takiej sytuacji, zwłaszcza, jeśli nad nami wisi samotne wychowywanie dziecka? Jak wiadomo, w pojedynkę trudniej, ale to nie znaczy, że to niewykonalne. Z dzieckiem trzeba rozmawiać. Rozmawiać poważnie, niezależnie od tego ile ma lat. Trzeba mu wytłumaczyć, że słowa, których używa są brzydkie i dorosłym jest przykro, kiedy tak mówi. Zakazywanie nie wchodzi w grę, bo działa zupełnie odwrotnie. Im więcej zwracania uwagi, tym większe prawdopodobieństwo, że dziecko będzie nas doprowadzało do szewskiej pasji. Z używania wulgaryzmów dziecko powinno wyrosnąć, istnieje też duże prawdopodobieństwo, że wyczerpie ich limit i te mu się znudzą.

---

T.G.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl